SOR, dlaczego nikt nie chce tam pracować?

Co jakiś czas w mediach pojawia się informacja dotycząca nieprawidłowości w SOR-ach. Artykuły głoszą: “Śmierć na SOR-ze. Pacjent czekał ponad 12 godzin na SOR, nikt nie udzielił mu pomocy”, “Dziecko prawie umiera, obecnie jest w stanie wegetatywnym ponieważ zlekceważono jego stan zdrowia”, “Miała udar, ale ratownicy nie uwierzyli” itd. Z drugiej strony coraz częściej poruszany jest problem SOR-ów, również z punktu widzenia personelu tam pracującego: “Pijany pacjent ugodził ratownika nożem”, “Ratownicy zarabiają mniej niż pracujący na kasie – na tyle państwo wycenia nasze życie”, “Pacjent przystawił pielęgniarce nóż do szyi”. Ogół sytuacji, które mogą być trudne i stresujące dla pracujących na SOR-ze ratowników, pielęgniarek i lekarzy, znacząco obniża komfort i chęć do pracy. Niestety, aby dobrze działała medycyna ratunkowa, musi dobrze działać cały system ochrony zdrowia. Obecnie jest tak wiele problemów, że personel medyczny wręcz boi się pracować w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.

Jak wygląda praca na SOR?

Przez sytuację na SOR-ach, głównie przez konieczność oczekiwania, rzadko który pacjent rozumie personel pracujący na sortowni. W stresie o swoje zdrowie i pragnieniu szybkiego załatwienia swoich spraw, widzą sytuację inaczej niż jest naprawdę. Ci, co od wejścia są negatywnie nastawieni, twierdzą, że “mi się należy”, “po to tu jesteście”, “za to wam przecież płacą”. Widząc podążającego gdzieś ratownika, potrafią zarzucić mu, że zamiast zająć się pracą, idzie do dyżurki na kawę lub poczytać gazetę, a np. ratownik zostaje wezwany do pomocy przy nagłym, nie cierpiącym zwłoki przypadku. Widok pielęgniarki pijącej kawę, często staje się czynnikiem zapalnym na linii lekarz – pacjent, a przecież w każdej pracy, każdemu pracownikowi, przysługuje chwila przerwy.

Pacjenci nie wiedzą, jak wygląda taka praca, gdzie jest personel i co robi, kiedy się nimi nie zajmuje, ile czasu wymaga cała procedura leczenia, dlatego ciężko im zrozumieć mechanizm działania Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych.

Co wpływa na rezygnację z pracy na SOR?

Na ogół jakości pracy ma wpływ:

  • Brak lekarzy w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Jeden lekarz to zdecydowanie za mało, by zająć się wszystkimi. Kiedyś, by pracować na SOR-ze potrzeba było specjalizacji z medycyny ratunkowej, teraz może tam pracować lekarz o jakiejkolwiek specjalizacji. A słowo “ratownictwo” traci wartość.
  • Brak kadry medycznej. Personel pielęgniarski, ratowniczy i administracyjny jest słabo opłacany, patrząc na pracę jaką wykonują, posiadaną wiedzę i odpowiedzialność jaką ponoszą. Chcą docenienia i godnej płacy za ponoszone ryzyko, zrównanej z wynagrodzeniem np. zachodnich sąsiadów.
  • Praca na umowach śmieciowych, na kontraktach nie jest szczytem marzeń. Ze względu na to, że nie jest to najlepiej opłacany element ratownictwa, zatrudniani są ludzie, którzy dopiero nabywają doświadczenie, dla nich taka płaca jest proporcjonalna do ich doświadczenia. Nieusatysfakcjonowani wynagrodzeniem pracownicy medyczni, jeśli nie trzyma ich miłość do zawodu, często zwalniają się i przebranżowują.
  • Słabo zgrana ekipa. Jest bardzo duża rotacja personelu, kogo nie przestraszy niska płaca, ten zrezygnuje przez agresywnych i roszczeniowych pacjentów, których czyny niejednokrotnie niszczą zapał i zabijają pasję u pracujących tam z powołania medyków.
  • Zbyt długi czas pracy. Personel pracuje na kontraktach, często przy braku pracowników, trzeba pracować po 1.5 etatu lub więcej, inaczej nie miałby kto leczyć na SOR-ze. To powoduje zmęczenie i wypalenie zawodowe, często skutkuje popełnianiem błędów.
  • Pacjentów jest naprawdę dużo. W średniej wielkości SOR-ze odnotowuje się 80 do 150  pacjentów na dobę. Różnych pacjentów, o różnych schorzeniach, a każdemu trzeba poświęcić czas. Przychodzą również ich rodziny, które wymagają informacji.
  • Według analizy NIK wynika, że około 80 proc. pacjentów w ogóle nie powinno trafić na SOR. To są pacjenci ambulatoryjni, o niezagrażających zdrowiu i życiu urazach, którzy pomoc powinni uzyskać gdzieś indziej. Przychodząc na oddział, zajmują czas i miejsce najbardziej potrzebującym pomocy.
  • Pacjenci szukają możliwości szybszej pomocy w przewlekłych chorobach. Jeśli ktoś nie dostał się do lekarza rodzinnego, to wzywa karetkę, albo idzie do oddziału ratunkowego. Być może poczeka 4 godziny lub dłużej, ale nie pół roku czy rok.
  • Papierologia zabiera czas na czynne leczenie. Niezależnie od przypadku zawsze musi być szeroko opisana historia choroby i rozbudowana dokumentacja.
  • Nie zachęca nowe rozporządzenie ministra zdrowia o szpitalnych oddziałach ratunkowych, które nakłada na lekarzy więcej obowiązków, a co za tym idzie większą odpowiedzialność np. narzędzie – Tryb Obsługi Pacjenta w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (TOPSOR) – nowa metoda segregacji pacjentów. Każda osoba trafiająca na SOR będzie objęta takim samym systemem triażu. TOPSOR będzie mierzył czas każdemu pacjentowi oddzielnie. Będzie, również przewidywał czas oczekiwania, poddawał analizie parametry medyczne i na tej podstawie przydzielał do odpowiednich kategorii. Oczekujący będę poddawani kontroli stanu klinicznego, nie rzadziej niż co 1,5 godziny. Odpowiedzialni za segregację medyczną będą dokonywać sprawdzania pacjentów. Medycy obawiają się, że w razie nieodpowiedniego przyporządkowania oraz za spowodowane oczekiwaniem szkody na zdrowiu i niezadowolenie pacjentów, będzie odpowiadał triażysta.
  • Stres. Najważniejsze jest dobro pacjenta. Jeśli coś się stanie złego, to jest to ogromna trauma dla rodziny, ale dla personelu także są to trudne chwile.
  • Odstraszać mogą coraz częstsze przypadki agresji, ataków na personel. Medycy nie czują się bezpiecznie, są zestresowani, bo nie wiedzą czego i kiedy mogą się spodziewać w pracy ze strony agresywnych pacjentów. Nikt nie szkoli ich z samoobrony.
  • Triaż, nie zawsze sprawdzający się system oceny stanu pacjenta i przyporządkowania go do grupy pilności udzielania pomocy. W części SOR – ów albo nie ma triażysty, albo na tym stanowisku znajduje się najmniej doświadczona osoba wśród personelu, gdyż pracownicy z dłuższym stażem muszą czynnie zajmować się nagłymi przypadkami i nie mają czasu na sortowanie pacjentów. Brakuje tu konkretnej osoby, o zaawansowanej wiedzy, która odpowiadałaby tylko za sprawne i oparte na doświadczeniu przyporządkowywanie pacjentów.

Te wszystkie czynniki skutkują tym, że niewielu jest chętnych do pracy na SOR-ze. Ci, którzy ratują życie zarabiają niewiele ponad 2000 zł, pracują po 12, a często więcej godzin w stresie, przy różnych przypadkach, czasem agresywnych, udzielają informacji, wypełniają ogrom dokumentacji. Mało kto chciałby pracować w takich warunkach, a jednak oni są i poświęcają się dla swoich pacjentów każdego dnia.

Medycy poza obowiązkowym OC, świadomi zagrożeń w swoim zawodzie, ubezpieczają się od najróżniejszych przypadków, gdyż potrzebują najlepszego ubezpieczenia dla siebie i swoich rodzin. Naprzeciw ich potrzebom i wymaganiom wychodzi TU INTER Polska S.A., które tworzy wyspecjalizowane pakiety ubezpieczeniowe dla branży medycznych oraz TU INTER-ŻYCIE Polska S.A. oferujące ubezpieczenia chroniące życie i zdrowie, obejmując ubezpieczeniem szeroką gamę ryzyk związanych ze specyfiką wykonywanego zawodu oraz życie prywatne. Wszystko czego potrzebujesz znajdziesz tutaj.

Wróć na górę