Świat kultury masowej nie akceptuje bólu i cierpienia. Brzydzi się nimi – te słowa padają w jednym z najmocniejszych felietonów dr Jarosława Weneckiego „Nieśmiertelność bólu”. Autor podkreśla jednocześnie, że ból przez to nie znika, jest w szpitalach i domach. Lekarz staje przed wyzwaniem, by nie znieczulać go obojętnością.
W 2017 roku wszedł w życie ustawowy zapis o prawie każdego polskiego pacjenta do leczenia bólu – przypomina w felietonie dr Jarosław Wenecki. W tekście powołuje się także na dane WHO. Wynika z nich, że ponad pięć miliardów ludzi żyje w krajach, gdzie dostęp do certyfikowanych leków oraz terapii bólu, jest ograniczony. „Polska znajduje się na początku zmian systemowych, które wymagają dalszych kroków, nie tylko prawnych, finansowych, organizacyjnych, ale przede wszystkim mentalnych i edukacyjnych. Dotyczy to głównie lekarzy podstawowej i ambulatoryjnej opieki zdrowotnej. Natychmiast potrzebna jest rozbudowa sieci wyspecjalizowanych poradni walki z bólem przewlekłym i nienowotworowym” – podkreśla autor.
O bólu w kuluarach i na scenie
Felieton porusza także kwestię umiejętności zachowania równowagi w procesie diagnostyczno-terapeutycznym. W tym kontekście przywołany został konkurs literacki Przychodzi wena do lekarza. Co roku oceniane są w nim prace poetów i prozaików, których powołaniem jest leczenie. Dr Jarosław Wenecki opisał to tak: „Z kuluarów Teatru Słowackiego w Krakowie patrzyłem na oświetlonego reflektorem Jerzego Trelę, który usiadł przy owalnym stoliku, założył okulary i zaczął powoli czytać: W oczach świata ból i cierpienie są czymś strasznym, bezowocnym i destruktywnym. Szczególnie, gdy muszą cierpieć dzieci, gdy niewinni ulegają wypadkom, doznają kalectwa czy śmiertelnej choroby. Czy to kara? (…). Świat kultury masowej nie akceptuje bólu i cierpienia. Brzydzi się nimi.” Jednocześnie autor podkreślił, że ten ból – czy świat go akceptuje, czy też nie – istnieje.
Gdzie szukać w cierpieniu pomocy?
To kluczowe pytanie, na które autor odpowiada – u bliskich. To ich otucha i pociecha stanowią duchowe lekarstwo. Ale nie tylko. Wsparciem dla pacjenta jest także lekarz. I jakby na przypomnienie tego, z czym przychodzi pacjentom walczyć, felietonista przywołuje wyznanie bohaterki reportażu Agnieszki Wójcińskiej, opublikowanym w miesięczniku „Pismo”. – Bólu nie widać! Można go czasem zobaczyć w postawie człowieka, w wyrazie twarzy, ale taki codzienny, do którego się przyzwyczajasz, bo musisz, pozostaje ukryty. (…) Ból wywołuje zmęczenie. Jak wielkie? Człowiekowi wszystkiego się odechciewa… nawet umyć mi się nie chce. Zniknęła beztroska, jestem zależna od bólu. W moim codziennym życiu to on dyktuje warunki.
Przeczytaj więcej. Pobierz książkę „Ecce medicus” („Oto lekarz”).